Sierociniec w Ugandzie

Relacja specjalna dla chrześcijańskiego pisma DPŻ od polskiej misjonarki Honoraty Ławrynowicz pracującej wśród dzieci w Ugandzie.

Nazywam się Honorata Wąsowska, mam 32 lata i od lipca 2007 przebywałam w Ugandzie na misjach w organizacji charytatywnej, wspierającej przede wszystkim sieroty, wdowy i chorych na AIDS, zwanej „Bringing Hope To The Family” (BHTF) – „Przynosząc Nadzieję Do Rodziny”. Mieszkałam w wiosce zwanej Kaihura w dystrykcie Kyenjojo około 250km na zachód od Kampali (stolicy Ugandy).

Zdecydowana na ten wyjazd i jednocześnie będąc pewna wezwania Bożego, poświęciłam 20 tys. zł (koszty przyjazdu i pobytu) i zrezygnowałam z przywilejów życia na tzw. Zachodzie po to, by wybrać „stracenie swego życia dla Jezusa, aby je znów odzyskać”. Od ponad 12 lat żyję życiem oddanym Jezusowi jako osobistemu Panu i Zbawicielowi, odkrywając dzień po dniu wolę Bożą oraz otwierając się na prowadzenie Ducha Świętego. Życie wiary jest jedynym rodzajem życia, który ma dla mnie sens, dlatego trwając w modlitwie i czytaniu Biblii, pogłębiam swoją relację z Bogiem dzień po dniu.

Kiedy przybyłam do Ugandy, ścięła mnie z nóg przygnębiająca bieda mieszkańców Afryki, gdyż warunki ich życia są bardziej, niż poniżające i nie do zobaczenia na tzw. Zachodzie. Nasza „polska bieda” jest luksusem w porównaniu z tym, co mają ci ludzie. Dyrektorka organizacji Faith Kunihira jest wierzącą kobietą, którą Pan powołał do założenia BHTF 7 lat temu. Faith postanowiła zaufać Bogu i z mnóstwem obaw, ale pokojem w sercu oraz z $10 w portfelu zrezygnowała z dobrej pracy, postanawiając być raczej posłuszną Bogu, niż żyć według swoich planów. Pan obiecał jej dawać znaki swojej opatrzności i dokonywać przez nią przełomów w życiu wielu ludzi w czasie działania organizacji. Faith jest żywym świadectwem, że jeśli człowiek idzie za Bożym wezwaniem, może się spodziewać oglądania cudów każdego dnia. Więcej o historii organizacji oraz wizji i celach można przeczytać na stronie www.bringinghope.org

Uganda jest krajem około dwukrotnie mniejszym niż Polska, gdzie mieszka prawie 25 mln ludzi. Spośród tej liczby około 10 mln to dzieci, z których około 25% to sieroty. Wskaźnik AIDS jest ogromny – około 35% całej populacji. Problem ze stałą od wielu lat wysoką liczbą zakażeń AIDS w Afryce wynika z braku edukacji oraz niechęci do poddania się testom. Faith mawia, że „jej ludzie” umierają głupio, nie chcąc się poddać testom. Najbardziej przykrym jest obserwować dzieci chore na AIDS, gdyż nawet mając zakażonych rodziców, same mogłyby być zdrowe, gdyby matka poddała się badaniu przed porodem. Niestety wiele porodów jest odbieranych w wioskach przez miejscowe położne, które nie dysponują testami. Natomiast w szpitalach robienie testów na HIV jest obowiązkowe, jednakże z powodu braku pieniędzy niewiele kobiet rodzi w szpitalach, gdyż są płatne. Bóg położył więc na sercu Faith przede wszystkim troskę o sieroty i wdowy oraz chorych, tak więc celem organizacji jest zapewnienie im opieki medycznej, płacenie za edukację dzieci, organizowanie pomocy socjalnej oraz różnego rodzaju wsparcia duchowo-psychicznego. W chwili obecnej BHTF troszczy się około 1500 sierot i 300 wdów. W założonej przychodni udziela pomocy lekarskiej około 200 pacjentom tygodniowo i dwa razy w tygodniu zabiera najbardziej chorych do szpitala, płacąc za ich pobyt. W powstałym niecałe dwa lata temu domu dziecka troszczy się o 34 osoby, a w szkole zawodowej zapewnia wykształcenie około 90 studentom. Przychodzi pytanie: jak osoba, zaczynając z $10 dolarami, doprowadziła to takiego rozwoju organizacji? Faith odpowiada: „nazywają Go Bogiem”, mając na myśli oddanie chwały Bogu, jako Temu, który przymnaża jej sponsorów w USA, Kanadzie, Australii i teraz w Polsce. Każda jedna osoba, jak i instytucja, która finansuje aktywności organizacji w sposób niezwykły dotarła do BHTF, dlatego musiało to być działanie Boże. Nawet historia z moim przyjazdem właśnie do tej organizacji jest nieprawdopodobna, lecz niestety nie ma miejsca w tym artykule na jej opisanie.

Od początku mojego przyjazdu pytałam Pana: „po co mnie tu przysłałeś, co mam tu robić?” I tydzień po tygodniu odkrywałam luki, które osoba z moim wykształceniem, doświadczeniem i Bożym potencjałem jest w stanie wypełnić. Uczę języka angielskiego i planowania rodziny w szkole zawodowej, pracuję w biurze organizacji, prowadzę szkolenia na różne tematy, daję lekcje informatyki, uczę w szkole niedzielnej, inicjuję aktywności dla dzieci i młodzieży z domu dziecka, pomagam w przychodni oraz robię wiele tego typu „małych rzeczy”, które tylko biała osoba w Afryce może zauważyć, że należy je zrobić. Te wszystkie rzeczy sprawiają, że jestem bardzo tu zapracowana, ale jednocześnie szczęśliwa, że Pan postawił mnie we właściwym miejscu – miejscu mojego powołania i przeznaczenia – szczególnie, że otrzymałam również wizję przeprowadzenia pewnego projektu, który nazwałam: „Nowy Dom Dziecka – Nowa Nadzieja”.

W projekcie tym planuję zgromadzić 25 tys. zł na wykończenie nowego domu dziecka. Zamierzam w ten projekt zaangażować wszystkich moich znajomych w Polsce i Australii i widzę, ze pieniądze przyjdą małymi strumykami, aż zgromadzą się w rzekę o łącznej wartości 25 tys. zł. Przygotowałam listę potrzeb nowego domu dziecka, która zawiera 54 pozycji niezbędnych rzeczy. Organizacja BHTF ma pieniądze tylko na budowę nowego budynku, ale nie ma finansów na jego wykończenie. Moim marzeniem jest wykończyć ten dom według takiego standardu, jaki jest czymś normalnym dla nas, dla tych dzieci będzie jednak czymś wyjątkowym, czego nawet w życiu na oczy nie widziały. Czy to niewłaściwe, ze mam takie pragnienie? Świątynia jerozolimska za czasów króla Salomona była najpiękniejszym budynkiem na całej ziemi i wszyscy przychodzili go podziwiać. Teraz Pan mieszka w nas. Jezus jest w tych dzieciach (wszystkie są wierzące), chciałabym więc z Waszą pomocą zapewnić tym dzieciom takie mieszkanie, jakie chciałabym dać Jezusowi, gdyby był jednym z tych dzieci. Jezus powiedział: „wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mniecie uczynili” (Mateusza 25:40). Dzieci te żyją w opłakanych warunkach. Nie maja pościeli, śpią pod szorstkimi kocami bez poduszek, bez piżam, ale w tych swoich podartych ubraniach. Śpią po 2 osoby na jednym łóżku, mieszkając w 34 osoby w 6 pokojach. Śpią tez w korytarzu na materacach, więc nawet nie mają własnego łóżka, nie mówiąc już o własnym pokoju. Nie mają miejsca zwanego „prysznicem”, aby wziąć miskę z wodą i się umyć. Na wszystkie dzieci są tylko 3 miski! Mogłabym wiele pisać na temat ich skromnych warunków życia, ale więcej informacji znajdziecie na moim blogu: www.honoratka.blogspot.com

Wierzę, że Pan przymnoży sponsorów nowego domu dziecka spośród czytelników „Droga Prawda Życie”. Zachęcam więc Was do wsparcia tego projektu, abyśmy zostawili po sobie ślad w Ugandzie, przede wszystkim w sercach tych dzieci. Jesteśmy wezwani, aby świadomie budować Królestwo Jezusa. Wierze, ze ten projekt jest częścią tego wezwania. Jest służbą miłosierdzia, na bazie której głosi się Ewangelię. Wierzę, że z nowym domem dziecka przyjdzie do serc tych dzieci nowa nadzieja oraz duma z Boga, któremu ufają, a który realnie przyszedł do ich życia, odpowiadając na ich potrzeby przez nieznanych im ludzi. I choć żyją na jednej z tysięcy ugandyjskich wiosek, to Pan daje łaskę właśnie im do przekonania się, że nie są zapomniani w Jego oczach.

Noszę też w sercu kolejny projekt „Dać nadzieję przez edukację”, który będzie dotyczył sponsoringu wyższej edukacji dla najbardziej zdolnych dzieci z BHTF. Edukacja jest drogą do rozwoju Afryki i wyjścia z tego paraliżującego ubóstwa. Miałam okazję poznać tu wiele bardzo zdolnych ludzi, którzy nie mieli nigdy szansy na edukację, która jest płatna w Ugandzie. W innych okolicznościach byliby profesorami. Jest wiele zdolnych dzieci w domu dziecka i młodzieży w szkole zawodowej, które zamiast iść na uniwersytet, uczą się krawiectwa lub stolarki. Bardzo mi ich żal, dlatego marzy mi się zrobienie czegoś po moim powrocie do Polski w kierunku zbierania środków na finansowanie ich edukacji. W księdze Ozeasza 4:6 czytamy: „Lud mój ginie, gdyż brak mu poznania (wiedzy).” Mam więc na sercu, aby zrobić co w mej mocy w organizowaniu pomocy w zdobywaniu przez nich poznania, aby ich przyszłość była przepełniona nadzieją na lepszy byt.

Honorata Ławrynowicz Uganda 19.11.2007

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*